Poszła babcia do zmywarki, a tam szop pracz - właśnie tak sensowne wydają mi się czasami niektóre zadania z matmy. Ale to nic. To i tak jeden z moich ulubionych przedmiotów i darzę go dużą (choć stale się zmniejszającą) sympatią. Niestety, uczucie me jest chyba jednostronne. No cóż, bywa.
Ferie zleciały, jak zwykle miałam wielkie plany i, jak zwykle, nie zrobiłam nic, aby je zrealizować.
Ale kiedyś spełnię te swoje marzenia.
Yhym...
Moja wielka miłość do Coldplay i rysowania bazgrolenia powróciła, co oznacza, że pogoda za oknem jest naprawdę beznadziejna (ja chcę wiosnę!) i potrzebuję ogromnej ilości czekolady oraz wielkiego kubka parującego, pachnącego chemią kakao. Mmm...
Widzę, że z tej notki nic nie wyniknie dobrego, już kompletnie nie wiem, o jakich pierdołach tutaj pisać.
Może więc po prostu dodam kilka piosenek na koniec i pozwolę Ci się nimi nacieszyć?
Tak, zaiste, plan jak zwykle godny pochwały.
To pa!
joł
OdpowiedzUsuńWidzę, że też jesteś bardzo elokwentna, Martuś.
OdpowiedzUsuńblada, blada ... zgadnij co!
OdpowiedzUsuńAnonim (jak zawsze)